Jeśli mamy walentynki, to znaczy, że miłość krąży w powietrzu. Święto zakochanych przywędrowało do nas z Zachodu i świetnie się przyjęło. Każda okazja do świętowania jest przecież dobra. w walentynki królują czerwone serduszka. W taki piękny, zimowy dzień warto rozgrzać się np. świetnym deserem.
Kultowy, filmowy deser
W swoim najnowszym programie "Magda gotuje internet", Gessler pokazała przepis na wyjątkowy deser - crème brûlée. Pamiętacie, uwielbiała go bohaterka kultowego już filmu pt. "Amelia" w reżyserii Jean-Pierre’a Jeuneta, którą zagrała Audrey Tautou.
"Brûlée" oznacza po francusku "spalony", a najwcześniejszy przepis na ten deser pojawił się w 1691 r. w książce kulinarnej "Cuisinier royal et bourgeois". Można było tam przeczytać, że wierzch deseru należy zasypać cukrem, a później miał być przypalany, by nabrał złotego koloru.
Przepis na crème brûlée od Magdy Gessler
Składniki
- 3 pomarańcze – 3 sztuki
- 250 mln śmietanka 36 proc.
- Laska wanilii
- 8 żółtek
- 8 łyżek cukru
- 3 łyżki brązowego cukru
Pomarańcze przekrajamy na pół i wydrążamy miąższ. Uzyskujemy w ten sposób "miseczki". Miąższ pomarańczy przekładamy na patelnię i redukujemy na wolnym ogniu. Do rondla wlewamy 250 ml śmietanki i wrzucamy laskę wanilii, po czym podgrzewamy na małym ogniu - uwaga, płyn nie może się zagotować!. W misce ubijamy osiem żółtek z ośmioma łyżkami cukru. Ma powstać gęsty, gładki kogel-mogel. Masę jajeczną powoli dolewamy do podgrzanej śmietanki z pomarańczami, cały czas mieszając. Dodajemy odrobinę wody z kwiatu pomarańczy i całość przelewamy do "miseczek" z owoców. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180°C i zapiekamy przez 10-20 min, aż masa się zetnie. Gdy krem wystygnie, wierzch posypujemy brązowym cukrem i "przypalamy" za pomocą palnika. Jeśli nie mamy palnika, nic nie szkodzi. Deser i tak będzie pyszny i wyjątkowy.